Mandar zaprosił mnie na spontaniczny indyjski event, czyli na jam session w stylu dowolnym :).
Ponieważ jego kumple i kumpele (teraz także moi) to super muzycy więc momentami się nieźle kleiło.
Były standardy: czyli np. polsko-indyjska „Szła dzieweczka do laseczka”, a także szlagiery światowe, o których jeszcze świat nie słyszał ale jak usłyszy to ho, ho ho ….:)

Czesc Andrzej,
dzieki bardzo! to bardzo fajnie Fotki!!!
No Andrzej czuję się ten klimat!